Aneta Dykiel, absolwentka "Ceramika" - 1998-2002
Liceum Techniczne o profilu społeczno-socjalnym.
Decyzja o wyborze szkoły: sport, tradycje szkolne (turnieje), "dobra sława" szkoły.
Irytujące: pierwsza ocena niedostateczna z geografii u P. Pawlak he he he).
Wzruszające: przyjaźnie, pożegnanie ze szkołą.
Na zawsze w pamięci ... : obóz integracyjny (Kraków-Zakopane-Wieliczka-Oświęcim), wycieczki (Karpacz), zawody szkolne.
Szczególne wspomnienia: sala gimnastyczna i wszystko co się tam działo.
Wpływ na dalsze losy: tutaj podjęłam decyzje o wyborze studiów oraz przyszłego zawodu
(Jestem nauczycielem wychowania fizycznego).
Podtrzymuję niektóre znajomości i przyjaźnie choć to trudne.
Nie brałam jeszcze udziału w zjeździe absolwentów.
"Gdyby można było cofnąć czas ... " - Wybrałabym Ceramik raz jeszcze.
Na spotkaniu Absolwentów: Powspominać i jeszcze raz się wzruszyć.
Sala gimnastyczna była moim drugi domem. Jak się potem okazało nie bez powodu, ponieważ teraz jestem nauczycielem wychowania fizycznego. Uczący mnie wtedy nauczyciele (a było ich kilku) mieli duży wpływ na moją dalszą edukację i karierę. Imponowała mi ich sprawność i życiowe postawy. Zamiłowanie do sportu zaszczepiono mi jednak dużo wcześniej, ale tę właśnie szkołę wybrałam głównie ze względu na sport. Przede wszystkim gry zespołowe. Dziś sama jestem również trenerem siatkówki. Każdą wolną chwilę w szkole poświęcałam na jakiś ruch. Często takimi chwilami były lekcje matematyki hehehe Tak tak brałam wtedy konewkę lub gąbkę i wychodziłam z zamiarem podlania kwiatków lub zmazania tablicy. Pan Matuszczyk najczęściej się później nie orientował, że wracam dopiero pod koniec lekcji - sala gimnastyczna była blisko.
Podczas jednego z turniejów siatkarskich w nieco dziennych okolicznościach poznałam człowieka, z którym teraz planuję wspólną przyszłość. To długa historia i niekoniecznie się nadaje do opisania jej tutaj. Powiem tylko, że zostałam przez niego uderzona piłką w głowę (oczywiście przypadkiem) ... i choć wtedy bolało- wspominamy to bardzo miło do dziś ...
Moja przygoda z "Ceramikiem" rozpoczęła się rzeczywiście od prawdziwej
przygody ... Obóz integracyjny był największym wydarzeniem jakie spotkało naszą klasę. Pięć dni, które się już nigdy potem nie powtórzyły. Zobaczyliśmy wyjątkowe miejsca, poznaliśmy jak się potem okazało-wyjątkowych ludzi, wspaniale się bawiliśmy. Przyznaję, że główny cel wycieczki - integracja, realizowany był w dość irytujący sposób. Pani pedagog zabawiała nas mnóstwem gier i zabaw integracyjnych- niekoniecznie trafionych. Jedna z nich na długo utkwiła nam w pamięci ... W trakcie gier na sali gimnastycznej, w pewnym momencie mieliśmy wszyscy ściągnąć buty, które następnie były ze sobą powiązane sznurówkami. Rozwiązywanie ich było bardzo "śmierdzącą sprawą" ... Zabawa okazała się więc chwilowo odpychająca hehehe
Każdego dnia odwiedzaliśmy niezwykłe miejsca. Myślenice- mała mieścina pod Krakowem, tam mieszkaliśmy w internacie.
Wieliczka- przepiękna kopalnia soli, która zrobiła ogromne wrażenie na wszystkich, ale
i dostarczyła wiele śmiechu podczas tradycyjnego lizania solnych ścian. Chociaż nie utrwaliło się tego wszystkiego na wielu zdjęciach to widok zostaje do dziś przed oczami.
Kraków- piękne miasto, oczywiście rynek, sukiennice, ale przede wszystkim Wawel (ze smokiem oczywiście). Magiczne miejsce, do tej pory sobie obiecuję, że jeszcze raz tam pojadę. Nigdy nie przepadałam ze historią, ale to była najcenniejsza lekcja historii jaką można było przeprowadzić.
Zakopane- wielu z nas stolicę Tatr widziało po raz pierwszy Ja również). Widok ze skoczni narciarskiej był ukoronowaniem wysiłku jaki trzeba było włożyć, aby tam wejść. Absolutnym liderem okazał się wtedy Pan Dyrektor Czarny- nie spodziewaliśmy się po nim wtedy takiej formy i pogody ducha. Dał się nam poznać chyba ze swojej najlepszej strony. Później wizyty na dywaniku nie były już takie stresujące hehehe Wychowawczyni Pani Kierzek również dzielnie dotrzymywała nam kroku. W ogóle była dzielna uważam bo aniołki to z nas nie były ... hehehe
Oświęcim- Obóz Auschwitz Birkenau to miejsce gdzie wyciszyliśmy się z powodów oczywistych. Emocji, które nam wtedy towarzyszyły to ja nawet tutaj nie potrafię
opisać ... Najbardziej pamiętam warkoczyk ... nie właściwie to wszystko dobrze pamiętam bo tego nie można było zapomnieć ...
Aneta Dykiel
powrót |